W tym panelu próbowałam zepsuć dosłownie wszystko 😉 Serio! Łącznie z lakierem na dekupażowym wzorku. Zależało mi, żeby postarzyć go i poniszczyć. Ale okazuje się, że nadgryzanie „zębem czasu” wcale łatwe nie jest, czasowi udaje się to zdecydowanie lepiej. Mimo wszystko pokazuję efekty moich starań. Praca wykonana (jak to często u mnie bywa) z wykorzystaniem kawałka panela ściennego, który został po remoncie mieszkania. A do tego trochę dekupażowych i mediowych dodatków oraz prostych i łatwo dostępnych preparatów z marketu budowlanego 😉
Wykorzystałam:
– panel ścienny MDF
– wyciski z masy super lekkiej
– klej Magic
– gesso
– farby akrylowe
– papier ryżowy
– lakier akrylowy
– pasta pękająca
– masa szpachlowa
– bitum
– wosk czarny Annie Sloan
– złota pasta woskowa
Najpierw pokryłam panel gesso, przykleiłam wyciski na brzegach i też pomalowałam gesso w kolorze czarnym. Miejsce pod obrazek zamalowałam na biało i przy pomocy lakieru nakleiłam wzór. Na powierzchnię panelu i na wyciski nałożyłam masę szpachlową, a miejscami także pastę pękającą. Niestety, moja pasta jest już dość leciwa (preparat chyba podłapał powietrze i jest za suchy) i spękania się pokazały, ale nie ma ich wiele i są dość drobne. Preparaty nakładałam nierówno i szpachelką, omijając obszar obrazka. Tam przykleiłam okrągłą ramkę, a na środek nałożyłam grubszą warstwę lakieru. Pozwoliłam mu trochę podeschnąć, a potem potraktowałam gorącym powietrzem z suszarki. Zrobiły się fałdy, a po czasie miejscami pokazały pęknięcia. Całą pracę „brudziłam” rozwodnioną farbą, bitumem i czarnym woskiem. Na koniec, punktowo, nałożyłam złotą pastę woskową.
Zachwycona efektem końcowym nie jestem, chociaż całkiem źle też nie jest. Będę próbować dalej. Kolejne może w innej gamie kolorystycznej i bardziej zamkniętej formie. Pokombinowałabym też z teksturą zrobioną przez szablon. Jak się za to zabiorę, na pewno też tutaj pokażę 🙂
Doskonałe!!! Po prostu odjazd!!! 😍😍😍😍
Bardzo dziękuję!