Czerwcowe lato w pełni, żar przez wiele dni lał się z nieba, pozostała więc ucieczka do lasu. A skoro las, to musi być zielono. Kolejny cudnej urody anioł, autorstwa Beaty Raczyńskiej, którego postanowiłam przerobić, trochę „po swojemu”. Nie będę ukrywać – nakombinowałam się przy nim nieco. Czy końcowy efekty był tego wart – możecie ocenić…